27 wrz 2014

Playlista sama się nie zrobi

Mój majątek powoli składa się i pakuje do pudeł/toreb/pudeł/toreb, bo trzeba wszystko zawieźć do mieszkania, a potem udawać, że wcale nie żałuje się, że zostawiło się w Krakowie te spodnie, a nie inne. Przeprowadzka.
Ale równocześnie dzieje się wieeeeele bardziej ekscytujących i mniej robiących burdel w pokoju rzeczy.
Na przykład maraton.
Takie tam.
Nie żeby co, tydzień przed to już czas, kiedy maratonofaza święci tryumfy i przejmuje kontrolę nad wszystkim. Sprawdzanie pogody co pięć minut, planowanie, co się założy, buty do pralki... A tak, trzeba wrzucić buty do pralki, żeby były piękne. Ciężka decyzja, o której jutro napiszę... I muzyka!

Trzeci punkt, proszę państwa, trzeci punkt! :D


W maju stwierdziłam, że "weź, Małga, to są zawody. Nigdy nie zabierasz słuchawek na biegi, to się nie godzi" i, łomamo, jak strasznie żałowałam! Jak okropnie brakowało mi CZEGOKOLWIEK, co mogłoby mnie pocieszyć. Tak strasznie tęskniłam za dźwiękiem innym, niż wszechobecne tup tup i wdech wydech, że przez jakiś kilometr robiłam wszystko, żeby utrzymać się w okolicy jakiegoś pana, który słuchał na głośniku relacji z biegu Justyny Kowalczyk.
Relacji. Z biegu narciarskiego. Jakie to było fajne!
Sama postanowiłam tym razem sięgnąć po nieco mniej oryginalne (desperackie?) środki. Będzie to, co zwykle - Harry Potter i muzyka. Wczoraj odpaliłam więc Spotify, żeby sklecić ładną playlistę, z piosenkami, które mile mi się kojarzą i wiążą się z różnymi okresami mojej biegackiej kariery. Jest więc trochę popów, roków, muzyki z musicali i westernów. Hardkorowa mieszanka, na której brakuje tylko muzyki klasycznej.



Całość trwa cztery godziny i piętnaście minut, ale to wcale nie znaczyć, że będę tyle biegła. Lecę ten maraton bez większych planów, ok? Ale gdyby tak akurat dało się 4:15...
I tak sobie pomyślałam, że mogę się podzielić moją salig blandning, bo co, przecież mogę. A może komuś coś się spodoba i też pobiegnie sobie maraton, tak dla jaj?
Jeśli ktoś używa Spotify, to można ją przejrzeć tutaj – klik!
A jeśli ktoś nie używa, to tu jest zrobiony obrazeczek z listą – klik!

3 komentarze:

  1. Tworzenie playlisty do biegania to superwciągające zajęcie :D Ja najbardziej lubię długie sety, zeby nie słyszeć długiej przerwy miedzy piosenkami :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś w tym braku przerw jest - kiedy biegam z audiobookiem, czas mija naprawdę szybko.

      Usuń
  2. Sama potrzebuję jakiejś nowej plejlisty, moja obecna przestaje dawać mi kopa :(

    OdpowiedzUsuń

Hej hej :) Pięknie dziękuję za każdy komentarzyk! Postaram się wpaść z rewizytą!

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...