No. Więc rzeczywistość subtelnie zasugerowała mi, że nie mam racji. Szybko poszło. Spokorniałam w drodze do biedro.
Gest kierowcy autobusu. Słoneczny poranek, leciutki ruch na drodze. Gość, który należy do tajnej kasty przewoźników unosi palce nad kierownicą, pozdrawiając swojego człowieka, który jedzie w przeciwnym kierunku. W miastach pewnie tego już nie praktykują, bo to pamiątka z najpiękniejszych dni średniowiecza, kiedy członkowie cechów byli sobie bliżsi, niż bracia. Ale ja mieszkam na wsi, tutaj pielęgnuje się tradycje.
To tu mijają mnie moje busiki. Hejka, panowie, hejka! |
Otóż - stałam się autobusem. Kierowcą, który zamiast kółek ma nogi z bejbiczkami.
Kierowcy mi machają. Kiedy wchodzę do autobusu, słyszę pytanie, co się stało, że jakoś tak spacerkiem się poruszam.
Ajdonoł.
I nie, to nie było zaplanowane, żeby napisać godzinę zwierzeń 1 i godzinę zwierzeń 2 na ten sam temat. To życie jest takie nieznośne, ot co!
Łohoho jaki piękny widok na tej Twojej wsi Pani biegaczko!
OdpowiedzUsuńw miastach kierowcy autobusów też się pozdrawiają :) w sensie w krakowie na przykład a to duże miasto.
OdpowiedzUsuńWidoki masz piękne, w miastach niekoniecznie takie są. ;)
OdpowiedzUsuńNo i prawda, jak Cię widzą - tak Cię piszą. :)
Przyjemny blog ; )
OdpowiedzUsuń