15 wrz 2014

16. Godzina zwierzeń. Ja NIE JESTEM bieganiem

Biegam.
Biegam jak cholera, okropnie to lubię i to moja właściwie największa pasja.
Ale litości, jest we mnie dużo więcej rzeczy, niż samo bieganie. Nie wiem, czy inni też się z tym spotykają, ale ja tak, na każdym kroku. I obłędnie mnie to irytuje.
Co takiego? Okej, po kolei.

Dobrych kilka tygodni po powrocie ze Szwecji wciąż wracam myślami do super mega czasu, który tam spędziłam. I, jak nietrudno się domyślić, ważnymi elementami tych wspomnień są ludzie, których poznałam i cudowne szwedzkie treningi.

Oddajcie mi moją Szwecję!


Za każdym razem mimowolnie przypominam sobie reakcję wszystkich po kolei, kiedy dowiadywali się, że biegam i przebiegłam maraton.
Małga? Biega? Maraton? Oooo, to twarda laska. Pufffff! Koniec. Poznali mnie na amen, wiedzą wszystko.
Nope. To nie tak.

Jeszcze z czasów, kiedy byłam piękna i młoda, pamiętam trafne powiedzonko:
Człowiek z obsesją staje się własnym wrogiem.
Fakje. Nie pamiętam, kto to powiedział, 60% szansy dla mistrza Yody albo innego mądrego jegomościa z Gwiezdnych Wojen. To taka życiowa mądrość, którą staram się kierować. I dlatego, gdybym nagle postanowiła wskoczyć pod pociąg i ucięło mi nogi, przeżyłabym. Byłoby smutno, byłoby ciężko, ale szybko znalazłabym jakieś zastępstwo dla biegania i nie pozwoliłabym, żeby życie legło w gruzach. Bo bieganie nie jest jedyną istotną rzeczą w moim życiu.
Jest wiele osób, które myślą zupełnie inaczej, niż ja. I z ich perspektywy pewnie nie jestem zbyt wiele wartą biegaczką, skoro nie odchudzam się ekstremalnie przed zawodami, a do kawy jem coś dobrego.

Nie chodzi o to, że udaję, że się nie staram i że nie lubię rozmawiać o bieganiu. Kiedy ktoś zapyta mnie o coś, na pewno zaczynam świecić i pojawiają się małe eksplozje serduszek. ALE!
Można ze mną porozmawiać o cudownym smaku nowej Milki, o dziwnych kolorach, które są obecnie modne czy o przecenie na lakiery do paznokci. Wiem, co się dzieje w większości seriali, chociaż nie mam czasu ich oglądać. Jestem normalna.
Nie chodzi o to, że udaję, że nie lubię rozmawiać o bieganiu. Kiedy ktoś zapyta mnie o coś, na pewno zaczynam świecić i pojawiają się małe eksplozje serduszek.

Zresztą. Skoro Emelie Försberg w końcówce filmiku mówi, że życie nie kręci się tylko wokół biegania, to nikt nie ma prawa dyskutować.


Koniec końców zignorujemy fakt, że Milkę zjem i zaraz będę płakać, że po czekoladzie zgrubnę, a nowy lakier do paznokci kupię, żeby ładnie wyglądać na maratonie. Zignorujemy, prawda?

Koniec godziny zwierzeń. To be continued.

8 komentarzy:

  1. Ludzie potrafią tak spłaszczyć osobę (a w zasadzie jej osobowość), że to się w głowie nie mieści. No ale cóż, musimy żyć z tą myślą. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie to dochodzę do wniosku, że po prostu najlepiej robić swoje. Bo jeśli ktoś ma zamiar poznać się bliżej, to koniec końców odkrywa, że też jesteśmy ludźmi :D

      Usuń
  2. Jak zjem całą czekoladę to też płaczę i mam wyrzuty sumienia i w ogóle taki dół, że hoho.. ale robię to dalej. Cóż, skoro mi smakuje.. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, czyli nie jestem sama :D Ale na mieszkaniu mamy kilka dyżurnych tekstów specjalnie na takie okazje, jak czekolada. "Czekolada jest dla duszy" i "Najpierw trzeba uszczęśliwić/nakarmić siebie, żeby potem można było uszczęśliwiać/karmić innych".

      Usuń
    2. a ja jak zjem czekoladę to jestem cała hepi, bo raz endorfiny, a dwa wyobrażam sobie ile teraz energii mi przybyło i jak cudowny będzie najbliższy trening ;)

      Usuń
    3. No bo przecież czekolada to trochę jak roślina, a rośliny są zdrowe nie?

      Usuń
    4. no, a chipsy to warzywa ;)

      Usuń
  3. myślę, że ta sytuacja wynika z tego, że chociaż bieganiem nie jesteś, to najwięcej jest w Tobie biegania. albo po prostu to Twoje bieganie najbardziej ludzi fascynuje. dlatego zdają się nie widzieć nic poza nim.

    OdpowiedzUsuń

Hej hej :) Pięknie dziękuję za każdy komentarzyk! Postaram się wpaść z rewizytą!

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...