Foto: google |
Jest taka tajemnicza zdolność zwana telepatią. Czy właśnie udało mi się przekazać wam pewną ważną wiadomość związaną z ochłodzeniem, zimą i takimi tam innymi?
Ziiiima się zbliża. Wielkimi krokami.
Wstęp:
Podczas gdy w Poznaniu ludzie pokonują wszelkie możliwe granice, ja powinnam biec z Iwoną w Tarnowie na Biegu Leliwitów. Mój organizm stwierdził jednak, że w zeszłą niedzielę napracował się za wszystkie czasy i nie zamierza bronić się przed przeziębieniem. Na chwilę obecną romans Małga-Fervex mógłby więc posłużyć za scenariusz love story wszech czasów. Jeszcze zabawniejsze jest to, że w zeszłym roku też nie pobiegłam w "moim prawie rodzinnym" mieście, bo byłam chora. Do trzech razy sztuka, za rok zaskoczę wszystkich i się pojawię. Tak więc zamiast cieszyć się jesiennymi, relaksującymi hasaniami wśród kolorowych liści, myślę o tym, co by tu robić, kiedy już będę mogła. Snuję plany!
A tak było prawie pół roku temu :) |
Rozwinięcie:
Mniej więcej rok temu byłam w bardzo zaawansowanej fazie tworzenia planu treningowego przed pierwszym maratonem. Wystartowałam z nim zaraz po Wszystkich Świętych i cisnęłam ostro przez całą zimę. Tym razem będzie inaczej. Myślę, że jakąś tam bazę wytrzymałościową (wow, trzaskam ładnymi słówkami) już mam wypracowaną, nie muszę się martwić, że nie dam rady przebiec maratonu, więc mogę spokojnie przezimować.
Mówiąc to, nie mam na myśli zimy spędzonej nad miską z bułeczkami cynamonowymi (te bułeczki... Muszę się jeszcze raz zastanowić), ale raczej świadome zepchnięcie biegania na odrobinkę dalszy plan, żeby popracować nad rzeczami, które na wiosnę pozwolą mi rozwinąć skrzydła.
O czym mówię?
1. Siła biegowa.
2. Stabilki.
Foto: pinterest |
3. Propriocepcja (lub integracja sensoryczna)
4. Rozciąganie
Foto: Stratejoy.com |
5. Bieganie
Foto: tumblr |
Zakończenie:
Te punkty są wynikiem super ekstra intensywnych przemyśleń na temat minionego pół roku i przygotowań zarówno do pierwszego, jak i drugiego maratonu. Kiedy z jakiegoś powodu nie mogę biegać, zaczynam robić naprawdę dziwne rzeczy, których wynikiem są naprawdę dziwne plany. Myślę, że te brzmią naprawdę rozsądnie i jeśli faktycznie będę się starać, to na wiosnę będę niezniszczalna!
A wy jak planujecie spędzić zimę? Będziecie ostro trenować czy raczej zwolnicie tempo?
postaram się nie zamarznąć ;)
OdpowiedzUsuńnie mam jakichś specjalnych planów na zimę (na razie). chciałabym się nie zasiedzieć, bo na wiosnę nie wstanę :P
Ja to muszę ABS sobie wyrobić, bo z nóg już ładnie zleciałam, ale brzuch walczy zacięcie :D
OdpowiedzUsuńTe ABSy są czymś magicznym! Pewnie dlatego, że tak ciężko się ich dorobić...
UsuńAle świetny plan, też już myślę o zimie i trzeba zaplanować ćwiczenia domowe jak pogoda nie pozwoli biegać :)
OdpowiedzUsuńW tym roku mam w planach ulepić dużego bałwana - już się nie mogę doczekać :)
Aaaa... też potrzebuje planów, też! Siadam jutro i myślę.
OdpowiedzUsuńMoje plany na zimę? Ostro trenować, nawet brzydka pogoda mi tego nie zepsuje! :) Świetny post !
OdpowiedzUsuńpajapaulina.blogspot.co.uk/