19 paź 2014

Październik w słowach: radość

Dziś kilka słów o radości i radosnych rzeczach, które sprawiają, że się uśmiecham.
Innymi słowy - dużo banału i oklepanych frazesów.




Przede wszystkim - należę do osób, które starają się doceniać małe rzeczy i się z nich cieszyć. Na głos albo po cichutku, ale staram się niczego nie pomijać. Nie wolno zapominać o tym, że jeśli nie będziemy cieszyć się z drobnych rzeczy, nie będziemy w stanie docenić tych wielkich.

Ale co najważniejsze, są też takie mało-duże radości. Moje słodkie hihihahy. Dla obcych ludzi wydają się błahe, a dla mnie są ekstremalnie ważne. Bieganie na przykład. Sami pewnie wiecie - "nikt inny nie zrozumie." Nikt nie zrozumie, jak się czuję, biegnąc po lesie, bo to moja radość. Jak bardzo ważne jest dla mnie bieganie uświadamiam sobie za każdym razem, kiedy dzieje się coś, co grozi utratą tej przyjemności. Wygląda więc na to, że mało-duże szczęścia wiążą się odrobinę z lękiem. Ups, paradoks.

Krótko i zwięźle - trzeba doceniać małe i duże szczęścia w swoim życiu, bo kiedy znikną, to będzie smutno i nigdy się ich nie odzyska.

Teraz czas na hihihahowy przegląd tygodnia. Siedem dni i tyleż rzeczy, które wywołały uśmiech.


  • Super eksta sympatyczna wieczorna rozmowa ze współlokatorkami. Spontaniczne pogaduchy są najlepsze na świecie :D
  • Pierwsze bieganie po maratonie, wyprawa w moje ulubione miejsce
  • Czwartkowe pankejki. Takie wypasione, z pomarańczą i figą.

  • Książka, którą mieliśmy przeczytać na seminarium - "Jak rozmawiać o książkach, których się nie czytało" Bayarda. Polecam!
  • "Test diagnostyczny" na zajęciach ze szwedzkiego u nowej prowadzącej, która mocno zapragnęła sprawdzić, jak bardzo jesteśmy genialni mimo trzymiesięcznej przerwy od uczelni. Poszedł naprawdę dobrze!
  • Powrót do domu na weekend i mnóstwo pyszności w lodówce. Nie żebym w Krakowie miała brzydką lodówkę czy coś, ale wiecie... No! Tyle pyszności!
  • Dzisiejszy trening w lesie. Odkrywanie nowych miejsc, zakamuflowane błotne kałuże, huśtawka ze zwalonego drzewa... Naturalny tor przeszkód. No i noga nie boli. Lewa, bo prawa kostka dalej płacze.
Jak widać, las dzielnie broni się przed zimą. Jeszcze całkiem zielono!


A co miłego spotkało was w mijającym tygodniu?

5 komentarzy:

  1. Uwielbiam takie naleśniki! Gratuluję królewskiego dystansu :)

    PS z tą herbatą to różne teorie są, wyczytałam gdzieś, że picie z cytryną zwiększa prawdopodobieństwo zachorowania na alzheimera, więc co do tego glinu to już sama nie wiem, chyba zglębie wiedzę na ten temat bo mnie to w gruncie rzeczy zaintrygowało :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ja się potrafię cieszyć nawet bez powodu. np. wstaję rano i jak już się obudzę to sobie skaczę z radości w łazience ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. co spotkało? obrona pracy magisterskiej, kamień z serca - jak nic : )

    OdpowiedzUsuń
  4. Radość tkwi w szczegółach :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Radość tkwi w szczegółach :)

    OdpowiedzUsuń

Hej hej :) Pięknie dziękuję za każdy komentarzyk! Postaram się wpaść z rewizytą!

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...