6 kwi 2015

Co robić (a czego nie robić) dwa tygodnie przed maratonem?

To już! Każdego ranka wstaje się i widzi jedną cyferkę mniej na pasku w telefonie, gdzie kalendarz odlicza dni do biegu! (Bo nie tylko ja mam tak ustawione, prawda?). Od dzisiaj należy częściej sprawdzać pogodę, zbliża się czas trudnych decyzji odnośnie koloru skarpetek na start, trzeba będzie udawać, że je się mniej słodyczy i że się nie stresuje.
A w tym stresie (którego rzecz jasna wcale nie ma, to tylko takie hipotetyczne rozważania) można zrobić naprawdę wiele głupot, które mogą skutecznie uprzykrzyć życie i - przede wszystkim - wielki, wielki dzień.  Dlatego, korzystając z mojego obłędnego doświadczenia maratońskiego (takieeeego doświadczenia!) postanowiłam zebrać wszystkie błędy, które zdążyłam popełnić, te, których udało mi się uniknąć, bo popełnił je wcześniej ktoś inny i jeszcze te, od których chciałabym uciec, ale wiem, że się nie da.
Ale najpierw rzeczy, którym powinno się poświęcić uwagę.




TO RÓB


TRZYMAJ SIĘ PLANU (choć ten jeden raz)
W ciągu ostatnich miesięcy kilka(naście) razy przez przypadek opuściły ci się długie podbiegi i bardzo tego żałujesz, a nie ma ich w tabelce na ostatnie dwa tygodnie? Jest ci smutno, bo trzeba było ominąć kilka długich wybiegań? Nie czujesz się pewnie, bo twoje tempo maratońskie wydaje się jakieś dziwne? Mówi się trudno i biegnie się dalej!
Nie oszukujmy się - maraton rozliczy cię z wszystkiego, co zostało zaniedbane, w najgorszym razie dystans zrobi z ciebie mięso mielone, przeżuje i wypluje, a potem przez tydzień będziesz chodzić jak kaleka. Ale nie martw się. Tu nie ma ani odrobiny sarkazmu, bo sama się tak pocieszam. Jeśli biegasz w miarę regularnie, przebiegniesz to. Pod warunkiem, że nie będziesz próbować naprawiać kilku miesięcy w dwa tygodnie.

SKARPETKI NAPRAWDĘ WYBIERZ (i wypierz) WCZEŚNIEJ
Jeśli masz upatrzone spodenki, w których chcesz przebiec maraton, a jeszcze ich nie masz w szafie, to to jest ostatnia chwila, żeby je kupić. To samo z każdym innym elementem stroju startowego. Postaraj się wybrać rzeczy, które w jak najmniejszym stopniu wskazują na to, że po dwóch godzinach  w niewiadomych warunkach atmosferycznych zamienią się w ostre żylety, które zamienią bieg w sesyjkę tortur. Jeśli nie mieszkasz w swoim domu (bo na przykład studiujesz albo coś tam), upewnij się, że wszystkie ubrania masz pod ręką i nikt nie będzie ich musiał wysyłać listem poleconym.

SPRAWDŹ, GDZIE BIEGNIESZ
Nie wiem, czy na czysto amatorskim poziomie, który reprezentuję (i z którego dla was piszę) można mówić o jakiejkolwiek sensownej taktyce biegu. W przypadku maratonu zakłada ona zwykle trzymanie w miarę stałego tempa, tak, żeby się nie zarżnąć przed 34 kilometrem. Ale chyba warto wiedzieć, w którym momencie spodziewać się jakiegoś podbiegu albo agrafek, trzeba się psychicznie przygotować na pętle albo długie proste odcinki. Depozyt, punkty odżywiania, ciekawe miejsca, zabytki, we wszystkim warto się zorientować wcześniej. Dla świętego spokoju.

PRZYPOMNIJ SOBIE POPRZEDNIE BIEGI
Warto poświęcić chwilkę na przejrzenie wykresów z poprzednich biegów. Starty kontrolne, poprzednie maratony, ważniejsze treningi. Trzeba podbudować morale, przypomnieć sobie, jak było poprzednio i stwierdzić, że tym razem będzie jeszcze lepiej.

ZADBAJ O WAŻNE RZECZY
W ostatnim tygodniu odbierz pakiet startowy, przygotuj żele i izo, jeśli używasz (koniecznie sprawdzone rzeczy!), zadbaj o uzupełnienie maratońskiej apteczki (wszelkie tabsiki, maści, dla panów - plastry przeciw koszulkowemu krwotokowi). A przede wszystkim - zadbaj o to, żeby cały świat wiedział, że w najbliższym czasie zamierzasz wspiąć się na wyżyny wytrzymałości swojego organizmu i dokonać najbardziej zajebistej rzeczy w swoim życiu (nawet jeśli to n-ty maraton)!

Spraw, żeby ludzie się uśmiechali!


TEGO NIE RÓB


NIE ZACZYNAJ PRZYGODY Z NOWYMI SPORTAMI
Rolki stały w szafie od trzech lat, a teraz masz ochotę je odkurzyć? Niech poczekają jeszcze dwa tygodnie. Ciężko powiedzieć, jak biega się maratony z ręką w gipsie. W telewizji skaczą do wody i też chcesz spróbować? Poczekaj jeszcze dwa tygodnie. Z rozbitą głową możesz wyjść brzydko na zdjęciach. To samo dotyczy wspinaczki wysokogórskiej, ekstremalnych biegów trailowych, parkour i im podobnych.
Uwaga: nie dotyczy szachów i brydża.

NIE WYBIERAJ SIĘ NA TRENINGI W NOWE MIEJSCA
Nie mam tu na myśli ulicy równoległej do tej, którą zwykle biegaliście. Myślę raczej o górze, pod którą biegnie się przez osiem kilometrów, a potem ma się zepsutą nogę przez ostatnie trzy tygodnie przed maratonem. Przeżyłam, nie polecam, tak nie róbcie.

NIE LICZ NA ŻELOWE SZCZĘŚCIE
Trzeba kupić żele, a nie ma ich w żadnym sklepie? Zjeździj całe miasto, ale kup wcześniej, a nie licz na to, że będą na expo. Bo jeśli nie będzie, zostaniesz z niczym, stres cię zeżre na śniadanie, a potem będziesz płakać na trasie. O takich rzeczach warto pomyśleć wcześniej, bo szkoda, żeby taki drobiazg zepsuł cały bieg. Tym bardziej, że ten drobiazg wcale nie jest drobiazgiem, bo dostarcza energii na wysiłek, który pochłonie przecież około dwóch - trzech tysięcy kalorii.

SUPER NAJWAŻNIEJSZY PUNKT - NIE RÓB DRAMATU Z MARATONU
Jeśli twoim celem jest przebiec maraton, nie stawaj na starcie z przekonaniem, że musisz być od kogoś szybszy/szybsza, bo zabijesz całą radość z dotarcia do mety, jeśli nie zrealizujesz swojego absurdalnego planu. Jeśli masz wyznaczony cel, trzymaj się go, ale równocześnie bierz pod uwagę, że nie jesteś w stanie przewidzieć tego, jak zachowa się twój organizm w zależności od pogody i miliarda innych czynników, na które nie masz wpływu. Nie myśl, że wiesz, co cię czeka. Podejdź do dystansu z pokorą, nastaw się na to, że nie będzie łatwo, możliwe, że przyjdzie kryzys.
Ale co tam kryzysy! Przecież jesteś cholernie twardą sztuką, biegaczem który przetrwał okres przygotowań, maratończykiem.  Nie bez powodu mówi się, że maraton trwa kila miesięcy i mierzy kilkaset kilometrów, a ostatnie 42,195 to tylko finisz.

Pokonasz wszystkie trudności, tylko nie te, 

które stworzysz we własnej głowie.


Jeśli macie jakieś dobre rady, podzielcie się nimi! W razie gdybyście przechodzili już maratonofazę, porównajcie objawy z moimi tutaj: KLIKSY.
A w następnym odcinku superprofesjonalnychdoświadczeńMałgi: pakujemy się na maratony!

11 komentarzy:

  1. hahaha. Uśmiałam się z tej tabliczki. Na pewno poprawiłaś mi humor :)
    Pozdrawiam,
    fit-healthylife.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie rób:
    Nie prowadź 3h samochodu dojeżdżając na trasę maratonu. Potwierdzone z autopsji ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. dzięki! mam nadzieję, że uda mi się chociaż do połowy zaleceń zastosować ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedyś chciałam pobiec maraton, ale życie zweryfikowało moje plany i nie zapowiada się na to w najbliższej przyszłości, ale rady jak najbardziej przydatne, sama bym je zastosowała gdym tylko mogła :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mogę bez żeli,, za to na sezamkach i michałkach? Powiedz, że mogę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie, że tak! Sezamki są super i dają dużo energii (a walory smakowe to już w ogóle w kosmos wystrzelone!)

      Usuń
  6. Może myślę jeszcze o maratonie, ale o dyszce, więc wezmę sobie te rady do serca. :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja jutro debiutuję w Cracovii. Załadowałam właśnie kolejną dawkę węgli i obsesyjnie czytam wszystkie artykuły o maratonach. Takiej mieszaniny ekscytacji, radości, ciekawości i strachu to jeszcze nie przeżyłam, nawet przed ślubem (bo tego strachu mniej było) ;)

    Mary

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aaa! Super zazdroszczę debiutowych emocji, będę trzymać kciuki! Do zobaczenia i nie ma się czego bać (tak za bardzo) :)

      Usuń

Hej hej :) Pięknie dziękuję za każdy komentarzyk! Postaram się wpaść z rewizytą!

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...