2 sie 2015

Lipiec - gdzie znika Małga, kiedy jej nie ma?

Tak chyba z dziesiąty raz zaczynam tego posta i za tym dziesiątym razem stwierdziłam, że powinnam podarować sobie tłumaczenie, dlaczego mnie tak długo nie było - za dużo gadania, a za mało sensu. Ale już jestem!
Jakkolwiek by nie było, to nie zmienia faktu, że podsumowanie miesiąca nie jest porywającym tematem, ale od czegoś trzeba zacząć, a lipiec był zdecydowanie najbardziej burzliwym miesiącem w mojej biegowej i naukowej karierze. Czas na rachunek biegowego sumienia.

Wakacje w domu oznaczają bardzo samotne treningi, a więc przewagę zdjęć widoczków :D

Zacznijmy od tego, co udało mi się zrobić: 

  • czytałam wasze posty! Nie komentowałam, bo miałam komputerowstręt, ale czytałam i szybciutko nadrobię wszystkie zaległości :D
  • w samiuśkie urodziny zdobyłam prestiżowy (a jakże!) tytuł licencjata filologii szwedzkiej i w blasku chwały powróciłam na wakacje do domu, co oznacza, że w kalendarzu pojawiły się górki i góreczki.
  • zwalczyłam protestujące po chodzeniu w szpilkach rozcięgno.
  • pierwszy raz biegałam z psem. Mój Brutalek biega!
  • To po lewej to Brutal. Bardzo kocha ludzi, ale boi się, kiedy ktoś jest zły albo podnosi głos.
  • zdobyłam tytuł Dzielnej Małgi po tym, jak zrobiłam sobie dziurę w stopie i chodzenie bolało, a mimo to poszłam biegać (okej, niewiele z tego treningu wyszło, ale starałam się)
  • od tych górek i góreczek (a właściwie od totalnie beznadziejnej techniki zbiegania po asfalcie) zaczęły pomrukiwać moje piszczele - stąd niebiegowy koniec miesiąca.
  • w ciągu ostatnich dwóch tygodni tak wyrolowałam nogi, że drugich takich chyba nie ma na świecie. Wygłaskane, wychuchane, cudeńka po prostu.
  • zaczęłam na serio pracować nad stabilizacją. Absy powracają!
  • najważniejsze - zrobiłam wyprawę na jeżyny, a to oznacza, że jestem w internetach już od roku. I uświadomiłam sobie, że chyba za bardzo odeszłam od wyjściowej koncepcji mojego bloga.

Czego nie zrobiłam:

  • ze względu na durną piszczelozę nie zrealizowałam homemade obozu, o którym jeszcze napiszę.
  • nie przebiegłam 200 kilometrów (loooooooser!)
  • nie przykładałam się do rozgrzewki i rozciągania (nie żeby od tego brały się kontuzje, czy coś...) Wy tak nie róbcie! Nie polecam! Rozgrzewka podstawą sukcesu!
Niewiele było szczęśliwych dni, co nie?
Jak widać, lipiec był miesiącem walki o zachowanie pozorów, że radzę sobie z realizacją planu treningowego i nie poddaję się super mega przeciwnościom losu. Do tego gorąco, które sprawiało, że "daję z siebie wszystko" oznaczało dużo słabszy trening, niż przy, dajmy na to, 19 stopniach. No bieda nooo... Ale robiłam, co mogłam.


A co w sierpniu?

  • Maczeta Open Source, czyli zbieram ludzi, którym bliska jest idea biegania z maczetą.
  • pierwszy "jesienny" start.
  • planowanie Wielkiej Wyprawy Biegowej.
  • jeżynowe pyszności.
  • jeszcze więcej jeżyn!
... i kilka dobrych treningów

Jeśli jeszcze tu jesteście, dawajcie znać, jakie macie cele i gdzie biegacie w sierpniu :D Skoro już wróciłam, będę was nękać pytaniami o to, jak było!




14 komentarzy:

  1. Pierwszy jesienny start? Pochwal się!
    WWB czyli Wielka Wyprawa Biegowa? Więcej szegółów!
    Jezyny? Kurcze, to dopiero bajka (dziś sprawdziłam)

    PS. Wreszcie jesteś!

    OdpowiedzUsuń
  2. Trzymam kciuki - w kolejnym miesiacu zrobisz 200 km ;))

    http://maryshealthystart.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Zdrowia życzę, żebyś tylu problemów nie miała!

    OdpowiedzUsuń
  4. Nigdzie nie biegnę, liżę durne przeciążenie piąty tydzień. Zrobiłam łącznie z 8 kilometrów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Okropnie współczuję :( Ale mam nadzieję, że koniec końców skończysz silniejsza, niż przed kontuzją!

      Usuń
  5. Lipiec miesiącem zachowaniem pozorów. :D U mnie było podobnie. :D

    OdpowiedzUsuń
  6. i jak wrażenia z biegania z psem? ma Brutalek kondycję?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wzajemnie się uzupełnialiśmy! W jedną stronę ciągnął on, a w drugą ja :D

      Usuń
  7. Świetnie podejście, następny miesiąc będzie jeszcze bardziej owocny! A w tym również było wiele sukcesów :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :D Najważniejsze to żeby się nie dołować, kiedy nie wszystko idzie tak, jak powinno!

      Usuń
  8. I tak dużo zrealizowałaś planów :)

    OdpowiedzUsuń

Hej hej :) Pięknie dziękuję za każdy komentarzyk! Postaram się wpaść z rewizytą!

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...