Właśnie przed chwilą siedziałam i planowałam najbliższe dwa tygodnie, uwzględniając w planie to, co wrzucę na blogaska. Siedziałam, siedziałam i zdałam sobie sprawę z tego, że, wbrew temu, co mi się wydawało, nigdy nie wrzuciłam tu przepisu na batonixy. I aż zadrżałam z oburzenia.
Okej, pewnie wzruszacie teraz ramionami, myśląc: "I co z tego?" A to, że zrozumiecie dramatyczne skutki i okropieństwo tego niedopatrzenia dopiero wtedy, kiedy sami spróbujecie batonixów. Więc lepiej zróbcie je albo zgłoście się do mnie, kiedy akurat będę miała zrobioną nową partię. Wtedy będę mogła się ukorzyć i żałować za popełniony błąd.