Jeśli jednak macie zbyt mało butów w stosunku do ilości treningów, to wiecie, że takie buty lubią robić się po jakimś czasie bardzo fu. Nie dlatego, że są przepocone, tylko dlatego, że ciągle przemakają i nie nadążają na spokojnie wyschnąć. Zaczynają śmierdzieć wodą z ulicy, błotem, zdechłym psem i podobnymi rzeczami, których wcale nie mamy ochoty trzymać w przedpokoju albo (o zgrozo!) pod grzejnikiem.
Wiadomo, wszystkiemu winne są bakterie, które w wilgotnym bucie mają super warunki do życia i wychowania potomstwa. Równocześnie chyba wszyscy jesteśmy świadomi, że ciągłe pranie butów nie wychodzi im na dobre.
Na szczęście z odmętów internetu spieszą z pomocą Amerykanie, którzy doświadczają wszystkich możliwych problemów pierwszego świata, więc ogarniają też taką sytuację. Patent na dzisiejszy cwany wynalazek znalazłam jakiś czas temu, wydaje mi się, że na tumblrze albo pintereście, czyli w skarbnicach cudownych rozwiązań. Kupiłam potrzebne rzeczy i... nie narzekam. Buty przemakają, schną i w miarę się trzymają. A co najważniejsze, nie śmierdzą.
Założenie butospreju opiera się na tym, że bakterie nie będą niszczyć nam humoru, jeśli się je zabije. Najlepiej alkoholem. Wysterylizować je!
Do tego używam mieszanki spirytusu kosmetycznego i płynu do płukania jamy ustnej. Ekstremalne połączenie, co nie?
Wybaczcie szitowe zdjęcie. To nie podkręcony kontrast. To światło z okna. |
Jak używam butospreju? Po powrocie z treningu obficie spryskuję buty od środka i od zewnątrz. Jeśli są bardzo mokre, wkładam do nich ręczniki papierowe i ustawiam przy grzejniku (ale nigdy na!) i pozwalam im odpocząć.
Z tego, co wiem, ludzie wykorzystują tego typu mieszanki również na siłowniach i w klubach fitness, żeby zapobiegać przykremu zapachowi z torby treningowej. Inni w podobny sposób odkażają maty do jogi albo sprzęty, na których ćwiczą. Psik psik i po bólu, można odetchnąć z ulgą i żyć z dala od trosk!
A jeśli ktoś ma duszę artysty, to jeszcze może podziwiać piękne kolory tworzące się w buteleczce.
A odnoście tych kolorów - nie wiem, czy mogą zafarbować buty. U mnie nic takiego się nie stało, ale jeśli pomyka się w białych śmigaczach, to chyba lepiej znaleźć bezbarwne składniki. Przynajmniej tak mi się wydaje.
Polecam,
Małga!
W jakiej ty pięknej okolicy mieszkasz :) I jaka twórcza młodzież ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł :) muszę coś takiego zrobić
OdpowiedzUsuńZwykłe buty wyprałam i miały się dobrze, ale nowych prać zdecydowanie nie będę. No i obawiam się właśnie o takie rzeczy. Dobrze, że napisałaś kilka porad :D
OdpowiedzUsuńPrzyda się :)
OdpowiedzUsuńAle czad! Nie wiedziałam, że tak można - bardzo pomysłowe. Na pewno skorzystam : )))
OdpowiedzUsuńNa taki post jeszcze nie trafiłam i nawet nie przyszła by mi do głowa taka tematyka, a w bieganiu jestem zakochana! No, nic trzeba zadbać o swoje buty! Niech pachną!
OdpowiedzUsuńHa. Jeszcze moje nie śmierdzą :)
OdpowiedzUsuń